Atrybuty Boga - wiersz
Rzeźbiarz z Emuny, nazwany geniuszem,
Gdyż czynił cuda artystyczne dłutem,
Czując niedosyt, chciał, nim odda duszę
Bogu, w marmurze obraz Stwórcy stworzyć,
Lecz jakim Boga darzyć atrybutem?
Najnowsze dzieło – patronkę farbiarzy,
Chustą z obliczem Chrystusa obdarzył,
Józef – opiekun, oblubieniec Boży,
W ręce z granitu trzyma węgielnicę.
Benedykt głaszcze na ramieniu kruka,
A dzierżąc klucze Piotr wznosi prawicę.
Wtem ktoś za progiem cichutko w drzwi puka.
Otwiera rzeźbiarz z ciekawością w oku,
Za drzwiami żebrak kłania się w pokorze.
-Racz przyjąć gościa, idę od Rachoku.
-Wejdź, jestem tylko ubogim rzeźbiarzem
I wiem, że źle jest nocować na dworze.
-Nie chcę noclegu, pragnę tych dwóch rzeczy-
Obdarz mnie kubkiem wody i bandażem.
Będąc w Rachoku szukałem mieszkania
W nim towarzysza aby mnie uleczył,
Mój palec – krwawi – skutkiem kołatania.
Nie chcę pokarmu i pełnego trzosu,
Królewskiej szaty z jedwabiu na grzbiecie,
Z wszystkich dobrodziejstw jakie są na świecie,
Pragnę usłyszeć dźwięk ludzkiego głosu.
Nikt nie otwierał. Toteż do Emuny
Przyszedłem – a że gościnne gospody,
W gardle mam sucho, pragnę kubka wody
Bo popękały głosu mego struny.
-Dobrze żeś przyszedł, skończyłem robotę,
Będziemy wspólnie raczyli się trunkiem,
Najpierw opatrzę palców krwawe rany,
Poczekaj, zaraz przyjdę z opatrunkiem.
Wyszedł z pokoju, gdy wrócił z powrotem,
Zastał wpatrzone w siebie cztery ściany.
Wkrótce Emuna do snu się położy,
A rzeźbiarz w ciszy nowe dzieło tworzy.