Danuta Kuroń i Jacek Moskwa o ks. Janie Ziei - tv
Jacek Moskwa i Danuta Kuroń wspominają ks. Jana Zieję. Danuta Kuroń poznała ks. Zieję jako 10-letnia dziewczynka. Wywarł on na niej ogromne wrażenie, gdy przygotowywał jej chorego kolegę na nadchodzącą śmierć. Później po latach mogła gościć go w swoim mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu podczas zebrań Komitetu Obrony Robotników.
Powiązana książka: Jan Zieja. Życie Ewangelią
Kiedyś od pewnego duchownego usłyszał, że „Ewangelią można było żyć w I w. po Chrystusie, a nie dziś”. Ks. Jan Zieja, świadek wieku, rozkochany w naśladowaniu Chrystusa był zaprzeczeniem tej opinii i „żywym dowodem na istnienie Boga”. Jego wizja życia Ewangelią była szczera i prowokacyjna, spójna i pozbawiona wątpliwości. Miłość większa niż śmierć. Inny, bliski jak brat. Napisał modlitwę do Matki Bożej, po hebrajsku, bo była Żydówką. Był orędownikiem nie otwartości, a miłości do starszych braci w wierze. Ratował ich podczas wojny, studiował ich historię, nie nawracał. „Nigdy nie zabijaj nikogo”, wypisał kiedyś na polskiej fladze i wywiesił jak transparent. Był skrajnym pacyfistą, miał jechać do Indii żeby dołączyć do ruchu Gandhiego. Został w Polsce i wstąpił do Komitetu Obrony Robotników. „Byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie”. Nie uznawał granic, uważał je za opresyjne. Pieszą pielgrzymkę do Stolicy Apostolskiej odbył bez pieniędzy i paszportu, w stroju żebraka. Dziś otworzyłby ramiona na uchodźców, bo Ewangelia nie znosi kompromisów. więcej...