Zawsze będziesz w moim sercu cz.10
Obserwował ją ukradkiem, w głębi duszy będąc z niej dumnym za sposób, w jaki odnalazła się wśród jego rodziny, która była wyjątkowo bezpośrednia i bez krępacji potrafiła zadawać najintymniejsze pytania.
-Synku, mogę cię prosić do kuchni? – mama położyła mu ciepłą dłoń na ramieniu.
Skinieniem głowy odpowiedział i już miał wstawać, gdy Malwina chwyciła go za rękę.
-Spokojnie zaraz wrócę, nie zostawię cię samej na pożarcie – kiepski żart, ale tylko to przyszło mu do głowy.
Kobieta uśmiechnęła się i pokręciła głową.
-Chciałam cię prosić o filiżankę kawy – jej rozbawione i roziskrzone oczy były pełne teraz czegoś, czego nie potrafił ubrać w słowa.
Wstał od stołu i poszedł do kuchni. Teresa już na niego czekała. Przyglądała mu się z zatroskaną miną. Czy zrobił coś nie tak?
-Coś taka smutna? – wesoło zagadną, chcąc w ten sposób coś wywnioskować.
Pokręciła przecząco głową.
-Świetna dziewczyna synku, taka szczera i otwarta do ludzi – jedno zdanie wystarczyło, by wiedział już, o co chodzi.
-Spokojnie mamo, nie skrzywdzę jej. To tylko moja znajoma – poczuł się tak, jak by właśnie ją okłamał, a przecież mówił prawdę. To nie był czas na związek, nawet z taką kobietą jak Malwina.
Ciche westchnięcie jego rodzicielki, nie pozwoliło mu skupić się na parzeniu kawy. Kto jak nie matka zna swoje dziecko najlepiej?
-Mamo, proszę – nie chciał się kłócić – jeżeli kiedykolwiek zdecyduję się na jakikolwiek związek, pierwsza się o tym dowiesz. Miesiąc temu pochowałem Natalię, musiałbym być nieczułym s…dupkiem, żeby teraz związać się z pierwszą lepszą kobietą.
Pierwsza lepsza nie było najlepszym określeniem, ale tylko to przyszło mu do głowy. Malwina nie była typem kobiety, którą mógłby zakwalifikować w kategorii pierwszej lepszej – była urocza, inteligenta, dowcipna, kobieca i dyskretnie seksowna. Budziła w nim pożądanie i jeszcze to coś. Ostatnią rzeczą, jakiej by chciał, to skrzywdzenie jej.
-Powiedzmy, że ci wierzę. Jeżeli jednak ją skrzywdzisz, to Bóg mi świadkiem przełożę cię sobie przez kolano i tak ci spiorę dupsko, że nie usiądziesz na nim przez miesiąc.
Bez słowa, ale z uśmiechem na ustach zaparzył kawę i zaniósł ją czekającej na niego kobiecie.
-Malwina, to czym się zajmujesz? – doszło do niego pytanie, ze strony wścibskiego wujka.
Kobieta odchrząknęła i całkiem poważnym tonem odpowiedziała
-Jestem psychiatrą, zajmuję się najcięższymi przypadkami.
Przy stole zapanowała cisza, nie była jednak sama w sobie krępująca. W oczach siedzących przy stole pojawiło się coś w rodzaju zaskoczenia, zainteresowania, szacunku.
***
Święta upłynęły w przyjacielskiej atmosferze, w drugi dzień świat byli już tylko w czwórkę, reszta rodziny wróciła do swoich domów. Uwielbiał rodzinne spotkania, ale po dwóch dniach spędzonych z nimi marzył o ciszy.
-Dziękuję państwu za gościnę – w głosie kobiety można było wyczuć nutę smutku i żalu.
Teresa machnęła ręką na znak, że cała przyjemność po ich stronie.
-Przyjeżdżaj do nas częściej, masz u mnie ogromny dług wdzięczności za to, co zrobiłaś dla mojego syna. Tylko dzięki tobie doszedł do siebie.
Dziewczyna się uśmiechnęła. Jej skromność nie była wymuszona ani sztuczna. Kiedyś usłyszał od mamy, że ze skromnością trzeba się urodzić i teraz mógł z czystym sumieniem przytaknąć – to była prawda.
-Nie chcę się wymądrzać, ale czasami trzeba pójść do specjalisty, by dowiedzieć się od niego, że rodzice mieli rację.
Obserwował, jak mama jej przytakuje i już wyobrażał sobie, co będzie działo się później suszenie głowy za nieposłuszeństwo i lawina pytań z cyklu „po kim ty to masz”.