Scenariusz na przedstawienie
Scena I
(Narrator wychodzi na scenę; ręce ma splecione z tyłu. Krąży od jednego boku do drugiego).
Narrator: (niezwykle poważnie) Ta opowieść ma właściwie dwóch bohaterów: czteroletnią Zosię oraz jej dwudziestoletniego wujka, Roberta. Wierzcie mi, że gdybym to ja miał czteroletnie dziecko, to nigdy, ale przenigdy nie zostawiłbym go pod opieką chłopaka, który zamiast uczyć się, pracować lub robić cokolwiek pożytecznego, woli całymi godzinami leżeć do góry brzuchem udając psychopatę albo spędzać całe dnie na wymyślaniu coraz to dziwniejszych maszyn. A taki właśnie jest Robert. Ale wszystkiego dowiecie się w swoim czasie.
Scena II
(Przez scenę przebiegają dwie osoby niosące napis garderoba. W rogu stoi wieszak, o który opiera się Robert; obok niego stoi Zosia i panicznie rozgląda się dokoła).
Zosia: Wujku, a czy tu, aby na pewno nie ma duchów?
Robert: (drapie się po głowie) Nie sądzę.
Zosia: Wujku, a po co my tu jesteśmy?
Robert: (wzdycha) Jesteśmy tu, by ćwiczyć naszą wyobraźnię.
Zosia: To jednak tu są duchy?!
Robert: Nie ma. (zagląda do kieszeni) Wczoraj wessałem wszystkie moim spirytusowym odkurzaczem.
Zosia: A co tu robiły te duchy?
Robert: Bawiły się.
Zosia: A w co?
Robert: W dom publiczny.
Zosia: Wujku, a my też się pobawimy?
Robert: (błądzi oczami) A w co?
Zosia: W dom publiczny.
Robert: Nie, lepiej pobawmy się w chowanego.
Zosia: To ja się chowam. (Ucieka)
Robert: Adin, dwa, tri, cietyre…
Scena III
(Kuchnia)
Narrator: To dopiero początek naszej opowieści. Przygotujcie się – następne wydarzenia będą bardziej spektakularne.
(Do kuchni wbiega Zosia. Zatrzymuje się przed urządzeniem łudząco podobnym do lodówki. Otwiera drzwi i wchodzi do środka. Z oddali dobiega głos „adinadsat, dwanadsat , tri…”. Drzwi się zamykają. Na scenę wchodzi narrator).
Narrator: Zapewne zadajecie sobie pytanie, co teraz dzieje się z małą Zosią. (Podchodzi do lodówki) Spójrzcie tylko na tę oto urządzenie. Z pozoru świetne miejsce na kryjówkę, a tak naprawdę jedno z wielu urządzeń Roberta. Mianowicie jest to postarzacz – machina, która w kilka minut bobasa może zmienić w sędziwego człowieka.
Dobiegający głos: Szukam!
Narrator: Ups, muszę zmykać (ucieka za scenę).
(Robert wbiega do kuchni; rozgląda się dokoła. Nagle jego wzrok zatrzymuje się na postarzaczu. Chłopak marszczy czoło).
Robert: Zosia?
(Robert podchodzi do urządzenia; próbuje otworzyć drzwi).
Elektroniczny głos: Nie możesz teraz skorzystać z urządzenia. Do końca akcji pozostało pięć minut.
Robert: (przestraszony) O mój Boże, o mój Boże! (chowa twarz w dłoniach) Zara… zara… Myśl, Robert, myśl… (nagle dumnie wypina pierś, a palec prawej ręki kieruje do góry) Już, już wiem!
Scena IV
(Strych. Robert kuca pochylony nad starą skrzynią i wyrzuca z niej kolejne rzeczy)
Robert: (spośród sterty szmat wyciąga budzik) Och, jesteś! Mój kochany cofacz czasu! (całuje budzik w szybkę i nakręca) Proszę, zadziałaj, proszę… (uderza pięścią w górny przycisk).
(Na scenę wbiegają dwie osoby i kotarą zasłaniają znieruchomiałego Roberta).
Narrator: Czy Robertowi uda się cofnąć czas? Czy ta historia zakończy się szczęśliwie? Odpowiem tak: i tak, i nie.
Scena V
(Garderoba. Robert opiera się o wieszak; obok niego stoi Zosia i panicznie rozgląda się dokoła).
Zosia: Wujku, a czy tu, aby na pewno nie ma duchów?
Robert: (drapie się po głowie) Nie sądzę.
Zosia: Wujku, a po co my tu jesteśmy?
Robert: (wzdycha) Jesteśmy tu, by ćwiczyć naszą wyobraźnię.
Zosia: To jednak tu są duchy?!
Robert: Nie ma. (zagląda do kieszeni) Wczoraj wessałem wszystkie moim spirytusowym odkurzaczem.
Zosia:
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora