Samotność
O samotności nie mówi się głośno. O niej mówi się tylko w myślach i tylko w ukryciu, bo każda samotność jest inna i inaczej smakuje. Przemilcza się ją kiedy się jest pytanym smętnie odwracając wzrok, strzepując z rękawa jak natrętną muchę. Uciekając by za moment pozwolić jej wrócić. Uchylasz drzwi, znów wpuszczasz wraz z chłodnym powietrzem , więc powraca, zawsze jest twoim cieniem i dopada cię w najmniej spodziewanym momencie. Zadaje ciosy.
O samotności mówi się nie wiele. Wstydzimy się jej, nie jesteśmy wtedy ani super ani trendy. A co z tymi, którzy wcale nie chcą być trendy, ani tu ani teraz, którzy tylko poszukują swojej drugiej połówki. Im więcej poszukują tym bardziej czują się samotni nie rozumieją, ze to jeszcze nie jest ich czas. Ze jeszcze nie teraz. Jeszcze trzeba zaczekać. Tylko cierpliwości potrzeba nie bajora rozpaczy i wpadania w jeszcze większe poczucie winy i w jeszcze większą samotność . Nie potrzebne są tu łzy tylko czas …. Przecież nic nie można robić na sile. Tak nie wolno. Ale ona nie rozumiała znaczenia tego słowa, po prostu nie chciała być sama i już, bo to bolało. Wiec szalenie się zakochała, bo tylko on umiał uchylić jej nieba, pokazać ja światu tylko on rozumiał i spijał z niej cały ten ból. A ona już taka była z tą swoją wrażliwością co zabija i rani. Ktoś inny by powiedział - Samobójczyni ona tylko się bezgranicznie zadurzyła. Bezgranicznie zaufała, raz kozie śmierć.
Teraz po latach, kiedy zasypiali odwróceni do siebie plecami, ten mur milczenia , który wyrósł między nimi jest nie do pokonania, oni nie chcą o tym już rozmawiać , o tym co było kiedyś, co już minęło i nie ma szansy na powrót. Kiedyś sądziła, że będą już na zawsze razem i zawsze tak bardzo blisko tak jak wtedy w tym pierwszym ich ubogim mieszkanku, które wynajmowali gdzieś na parterze. Przestala wypłakiwać sobie oczy. Po prostu odchodzi każdego dnia i czeka kiedy odejdzie naprawdę. Bo Zycie wciąż ich zmienia, świat się zmienia. Rozstania już teraz są na porządku dziennym, ten odszedł do tamtej, tamta do innego, każdy radzi sobie jak umie. Ale ona tak nie potrafiła. Nie chciała ! I tkwiła w tej swojej skorupie skrywając się w niej każdego dnia coraz bardziej. Ktoś inny pomyślałby, ze jest jej tak z tym dobrze. Ze ma święty spokój i nie musi o niego już dbać tak jak kiedyś, ani o siebie. Po co patrzeć w lustro ? Każdy dzień jest taki sam. Tak samo smakuje tylko zmieniają się pory roku. Dziś opadną liście, jutro spadnie śnieg, pojutrze zakwitną kasztany. Nic się nie zmienia. Wszystko jest przewidywalne. On jest przewidywalny, bo wiesz, ze już niczym nie potrafi cie zaskoczyć. Znasz ten dotyk na pamięć. Nie ma w tym nic romantycznego. Razem a jednak osobno. Próbujesz sięgać pamięcią i przywołać te dobre chwile, upojne. Nic, pustka tylko łzy cisną się do oczu. Któregoś dnia przyjdzie z pracy, znajomo zrzuci buty i niepewnie rzuci w jej stronę. Ze odchodzi, bo ma tego dosyć. Ze to nie życie, ze on już nie może tak dłużej. Ze czuje się przy niej samotny. Ze nic już ich nie łączy, bo nawet dziecka nie mają i mieć już nie będą . Ze kogoś poznał, ze pokochał. I zapadnie długa bezgraniczna cisza. Nie chcę na ciebie patrzeć! Wynoś się tylko rzuci w jego stronę. Ona wie, ze jeszcze tego samego dnia się wyprowadzi do niej. Wtedy poczuje samotność dogłębną, ta która wgryza się w umysł, która poraża, obezwładnia, nie możesz zrobić nic. Po prostu nic, ale ty musisz nadal żyć, na przekor światu. Na przekor wszystkiemu by zamknąć się jeszcze szczelniej w swojej skorupie, nie próbując nawet szukać kogoś innego. By to przeżyć, poznać siebie, przeboleć, przepłakać, przespać , odbić ć się od dna. Jeszcze nie wie kiedy, ale rozbłyśnie światełko w tunelu. Jeszcze nie wie kiedy ale narodzą się nowe marzenia, pojawią się inne twarze w jej życiu. Jeszcze tego nie wie, ale wszystko zobaczy w innym świetle i zrozumie, ze samotność to nie tylko ból, ze jest częścią niej samej nierozłączna, ze potrafi być nie tylko cierpieniem, ale i błogosławieństwem. Ze należy się z nią oswoić, nawet polubić tylko w ten sposób można przeżyć….