Plan.
Seria opowiadań otwartych.
Elliot - 8 lat - cierpi na wybujałą wyobraźnię.
Dustin - 8 lat - pochłonięty realnością.
- Ale co to może zmienić, skoro noc nie jest dniem, a kot nie chce sera?
- Nie wiem.
- No cóż, ja w sumie też nie.
- Więc może lepiej oddalić ten pomysł.
- A jeśli to pomoże?
- Jeśli nie pomoże, to spełnisz jedno życzenie dwunastu osób w zielonym. Dobrze?
Jedno skinienie głową. Przecież tylko tyle wystarczyło, zamiast `tak.` A skoro sprawa się wyjaśniła, to... to dobrze.
Elliot wlazł na stołek i pociągnął za zwisający sznurek. Czuł się jak Bóg - sprawił, że zgasło światło. I choć wiedział, że tak naprawdę, to nie tylko jego zasługa, ale raczej elektroniki, to i tak było to ciekawe uczucie.
Chłopak zeskoczył ze stołka, krzycząc: "Nachosy" i zbiegł ze strychu.
Dustin nie bardzo wiedział o co chodzi jego przyjacielowi, ale pobiegłó za nim. Ku jego zaskoczeniu w kuchni stała miska z Nachosami, a Elliot stanął obok i pochłaniał je jeden po drugim.
- Smacznego? - Mruknął do Elliota.
On tylko pokiwał szybko i jadł dalej. Machnął ręką, żeby przyjaciel się przyłączył.
Dustin niecierpił jedzenia. Bo i po co miał to lubić. Jadł, gdy był głodny i tyle ile chciał.
- Sanchez, witaj! - Uśmiechnęła się kobieta, która właśnie weszła do kuchni ~ matka Elliota.
- Eeee... jestem Dustin.
Kobieta wyglądała na zaskoczoną.
Cóż, nie ona pierwsza pomyliła go z jego bratem bliźniakiem.
- Wybacz, Dus, jesteście tacy podobni.
- Tak, wiem.
Jakimś cudem udało mu się namówić przyjaciela, by wyszli na dwór.
Elliot roześmiał się.
- No, to idę spełniać życzenia.
Dustin zdziwił się. Widocznie jego plan nie wypalił. Cielawe... jaki to był plan? I ciekawe, jakie to będą życzenia.