Pamiętnik, chyba część pierwsza
Wstałem. Bez większego przekonania, że dzień dzisiejszy może coś zmienić. Jak zwykle z wyuczoną nadzieją spojrzałem na telefon. I tak jak zawsze poczułem dobrze mi znane rozczarowanie. Świat się ode mnie odcinał lecz bez mojej zgody. Jak noworodek, któremu odcina się pępowinę. Idę, patrzę na miasto w którym ludzi jest dużo, jak w mrowisku. Jadę, tramwaj kojarzy mi się z nią tak jak wiele innych rzeczy. Książki, szkoła, obrazy, dworzec centralny, szachy a przede wszystkim nienawiść. Gdy jej nie ma nienawidzę jej, jednak gdy tylko ją widzę wszystko odlatuje niczym spłoszone ptaki zrywające się do lotu. Pomyślałem o spacerze na pewno dobrze by mi zrobił, przewietrzył trochę moją głowę. W parku dużo ludzi, dookoła słychać: Hau,hau,hau i ćwir,ćwir,ćwir. Idzie wiosna w powietrzu unosi się zapach życia i nadziei.