Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część XXI
Powieść tylko dla dorosłych. "Opowieści z Przeklętej Doliny" "Ucięta Mowa" Część XXI-ta Mothman otworzył oczy. Nadal nie umiał uwierzyć w to wszystko co się stało. Zdawało mu się, że wszystkie ostatnie wydarzenia były tylko snem. Chciał, żeby tak było; chciał obudzić się w swoim domu a nie w Przeklętej Dolinie. Gdy tylko otworzył oczy odetchnął ciężko. Chciał na nowo zasnąć ale wiedział, że nie może. Zbyt długo już spał. - Jak się czujesz? Pierre powiedział, że teraz już szybko powinieneś wrócić do zdrowia - Nikki podeszła i siadła na łóżku koło detektywa. John przyjrzał się jej uważnie. Dawno nie widział jej tak wypoczętej i radosnej. Coś się zmieniło w czasie jego snu. - Pierre? - zapytał machinalnie. - Tak, jest teraz z Agnes w klasztorze. Pomagają w przygotowaniach. Czyli to jednak nie był sen. Mothman powoli wracał do przytomności. - Lepiej. Ty za to promieniejesz. Nikki tylko uśmiechnęła się radośnie. - Te kilka dni pozwoliło mi odżyć - czule pogłaskała brata po twarzy. - Bałam się o ciebie. - Ile spałem? - Prawie dwa tygodnie. Detektyw jednym ruchem zrzucił pościel i zerwał się z łoża. - Lepiej się czujesz ale nie powinieneś... - zaczęła Nikki zaskoczona jego zachowaniem ale nie pozwolił jej dokończyć. - Co ma się odbyć w klasztorze? - Wybór nowego Wielkiego. Dziewczyna nie zdążyła ani zareagować ani się odwrócić. Mothman podbiegł do szafy, w mgnieniu oka znalazł galowe ubranie i rozebrał się do naga. Nikki oblała się rumieńcem ze wstydu i spuściła wzrok. - Musimy ich ratować. - Uspokój się. Nic im nie grozi. Cagliostro nie wydostał się ze swojego więzienia. Wszystko mamy pod kontrolą. Spokojnie, zjedz śniadanie i pojedziemy. W sam raz na uroczystość. - Dobrze - powiedział już nieco spokojniej detektyw. - Idę się przygotować. Przyjdę do jadalni. - My już jedliśmy zanim Pierre i Agnes pojechali do klasztoru. - W takim razie przynieś mi Autobiografię matki. - Agnes ją zabrała do klasztoru. - Po co? - Wszystkiego dowiesz się na miejscu. Czeka cię dzisiaj dużo miłych niespodzianek - Nikki uśmiechnęła się tajemniczo. Detektyw wyszedł z pokoju i skierował się do łazienki. - Śniadanie czeka na ciebie w jadalni - usłyszał głos siostry. Było południe gdy wysiedli z powozu. Stangret zatrzymał konie tuż przed bramą. Przed klasztorem było tylu wiernych, że detektyw zaczął zastanawiać się czy nie zrezygnować z pójścia na uroczystość. - Musimy tam być - usłyszał delikatny głos Nikki. Dziewczyna ruszyła przed siebie a zebrani ludzie ustępowali jej z drogi. Mothman wolno poszedł za nią. Wszyscy przyglądali im się i podziwiali ich w milczeniu. Gdy przekroczyli próg klasztoru zewsząd rozległa się muzyka organów i dał się słyszeć melodyjny kobiecy głos. Detektyw zaskoczony stanął przy drzwiach i wsłuchał się w słowa pieśni. - Czy to...? - To dopiero pierwsza niespodzianka - Nikki uśmiechnęła się tajemniczo. - Agnes śpiewa specjalnie dla ciebie i dla naszej matki. - Dla naszej matki? Detektyw niespodziewanie chwycił siostrę za rękę. - Chcesz powiedzieć, że ona tu jest? Nikki chciała odpowiedzieć ale w ostatniej chwili się rozmyśliła. - Chodźcie tu moje dzieci, nie bójcie się. Mothman nie wiedział skąd dobiega go głos Mary. - Spójrz na ambonę. Powinniśmy chyba się zbliżyć - szepnęła dziewczyna. Mothman bezwiednie dał się jej prowadzić za rękę. Był zapatrzony przed siebie i dziwnie spokojny. Widział ich matkę z rozłożonymi rękami jakby chciała objąć wszystkich w klasztorze, cały klasztor. Ubrana w odświętne zielone szaty wyróżniała się wśród zgromadzonych. John i Nikki stanęli pośrodku sali. Agnes przestała śpiewać i muzyka ucichła. Mary uśmiechnęła się do swoich dzieci. - Dzisiaj nie będzie kazania - głos Mary Mothman był dostojny i silny. - ale kilka ogłoszeń. Jak zapewne wiecie w tym klasztorze do niedawna działała sekta. Jej członkowie nazywali sami siebie Ansuzyjczykami. To oni odpowiadali za zaginięcia i morderstwa młodych kobiet w Dolinie. To oni odprawiali w tym miejscu krwawe o