na święta pijakowi
Na brudnej i mokrej ławce w parku, na gazetach, leżał stary pijak. I tylko on nie poczuł..
Idą święta. Nie przejmowały go świąteczne wystawy, choinki, mikołaje, śnieżynki, aniołki. Tylko piwo ostatnio staniało. Ale on się nie zastanawiał czemu. Staniało. To dobrze.
Reszta była mu obojętna. No może prócz tego że zrobiło się zimno, że nie stać go na kurtkę, i ławka znowu była mokra. Ale co tam, dzieci nadal wrzeszczą, robiąc bałwany, czasem zamiast piłka dostanie śnieżką. Tylko chłodniej jakby. Ach no i darmowe obiady dają tam dla biedaków w tym domu kultury. ach.. jak dawno nie miał nic ciepłego w ustach. Poszedł by tam, ale w tamtym roku poszedł i wygoniła go ta pani z miotłą. Tak krzyczała ze smród wnosi, żeby się szedł umyć, ogolić. to co oni te obiady darmowe wydają dla biednych w garniturach??. Pamiętał ta kobietę, mieszkała dwie klatki od piwnicy gdzie czasami spał, jak ktoś zapomniał zamknąć. Miała tak szpetny liliowy sweterek, i zauważył jedno mniejsze oko. Ale jej tego nie powiedział. zazwyczaj był szczery, ale skoro goniła go z miotła.
Drugie ich spotkanie wyszło w monopolowym. Pamiętał wykłócał się gdy wódka zdrożała. Krzyczał ze nie ma a wódkę mięć musi! Wtedy przyszła ta pani w nieskazitelnie i nieodmiennie liliowym sweterku, i pogoniło go torebką. Więcej do ów monopolu nie wrócił.
Tak..Wódka zdrożała. Ciężkie czasy przyszły choć piwo staniało. Ale piwo zawsze drogie nawet jak stanieje.
Mory pijak otwiera zaśnieżone oko. Otwiera drugie. siada na ławce. Ospale wstaje, przegląda się w kałuży. Jakieś dziecko krzyczy mamo Mikołaj . On zdziwiony reakcja próbuje się do dziecka uśmiechnąć, swoja bezzębna paszczą ale matka ciągnie dziecko za kurteczkę.
Więc pijak idzie, za murek , ściąga spodnie i sika. Uchodzi z niego cały wstręt. Nawet do mamusi z dzieckiem, nawet do sprzedawczyni u której wódka podrożała, a nawet do pani w liliowym sweterku. Uśmiecha się pod nosem. I zaczyna nucić, piosenkę z dzieciństwa a szło to chyba tak "wśród nocnej ciszy..."