Misja 2203 (Początek)
Nikt nie mówił, że życie na Ziemi jest piękne. Nikt mnie nawet nie raczył poinformować. Niestety, wbrew temu, co podejrzewałam tak właśnie jest. W sumie to sama powinnam się dawno zorientować. Obserwowałam ludzi od wielu lat. Wszystko - od upodobań smakowych, po zachowanie w sytuacjach krytycznych. Podczas analizy dochodziłam wielokrotnie do tych samych wniosków - ludzie są na tyle niezadowoleni z życia, że istocie nieznającej szczęścia, jak ja będzie łatwo się wtopić w ten szary tłum.
Z żalem stwierdzam, że wielkie ekrany w centrum dowodzenia nie oddawały prawdy w całości. Owszem, widać było jak na dłoni wszystkie ludzkie zachowania i reakcje, ale jest coś jeszcze. Coś, co może spowodować, że moje zadanie zakończy się fiaskiem. Tym czymś jest nadzieja, wiara w lepsze jutro, którą ludzie ukrwają tak głęboko, że sami niejednokrotnie nie wiedzą, że ją posiadają. Jednak ona istnieje i wybitnie mi wadzi. I, jak na złość, dowiedziałam się o tym za późno.
Nazywam się Gyude Jooz i od powodzenia misji, nad którą objęłam dowództwo zależy przyszłość mojej rasy.
Dajcie znać, czy po przeczytaniu takiego wstępu chcielibyście czytać dalej - interesuje mnie czy to, co piszę w ogóle ma szansę kiedyś trafić do szerszego grona odbiorców. Z góry dzięki za opinie :-)