Magia spojrzenia
Podobno oczy są zwierciadłem duszy człowieka… Uważny, czuły i wrażliwy obserwator potrafi dojrzeć to, co jest niewidoczne od razu. Patrzy głębiej i widzi o wiele więcej od przeciętnej osoby. Udaje mu się wyczytać z nich całą prawdę. Ból, radość, smutek, rozczarowanie… Niewielu jednak podejmuje ten trud, by zagłębić się w spojrzeniu. A tak dużo możemy zyskać i odczytać. Poznać i się dowiedzieć…
Oczy nie znają kłamstwa, tak jak mowa ciała może zwieść. Są niewinne. Pozbawione zła, jakim emanuje nasz świat. Pozostają szczere i ufne. Mają różne odcienie i kształty, ale zawsze na swój sposób piękne. Niebieskie, zielone, szare, herbaciane, cała gama i paleta barw. Jedne bywają małe, półprzymknięte, jakby broniły się przed słonecznymi promieniami, inne duże i wyraziste, jak u kota przeciągającego się leniwie na kanapie. Doskonale ukazują drzemiące w nas stany emocjonalne. Niekiedy przykrywa je osłona łez rozpaczy. Co zwiastuje wszechogarniającą rozpacz… Widok płaczącej kobiety lub dziecka należy do jednych z najbardziej przejmujących.
Te wspomnienia na zawsze pozostaną w moim sercu, wracam do nich z chęcią, a niekiedy nostalgią. Trwają i są obecne w moim umyśle wciąż pełne życia. Tak jakby czas stanął w miejscu. To część mnie, mojej osoby. Oczywiście w pewien sposób ukształtowały człowieka, którym jestem teraz. Dziękuje, że mogłam doświadczyć chwil, pełnych pasji i tych dramatów, których byłam świadkiem. Dzięki temu wiem, co to jest zrozumienie i wrażliwość.
Czasami, kiedy patrzę na mojego psa widzę jak Jej oczy śmieją się do mnie. Przybierają wtedy charakterystyczny wyraz, lekko je zamyka, a ogonek sam chodzi na boki. Wiem, że jest wtedy zadowolona, rozluźniona i odprężona. Robi tą jedyną w swoim rodzaju minkę, kiedy drapię Ją za uszkiem, lub dam smakołyk.
W spojrzeniu mojego konia mogę dojrzeć miłość, oddanie i bezgraniczne zaufanie, którym mnie obdarza. Jej serce należy do mnie, jest stworzone jedynie dla mnie. Będąc razem nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Przekraczamy wszelkie granice i bariery. We dwie możemy przeskoczyć wszystkie problemy. Nie rozłączy nas nic… Dopiero śmierć. Codziennie, na nowo uczy mnie spokoju i cierpliwości. Z radością przyjmuję Jej nauki.
Widziałam konie jadące na rzeź. Ich spuszczone głowy, serca przepełnione żalem. Wzrok błagający o ratunek i pomoc, która tak rzadko przychodzi. Zwątpienie w ludzi, którzy powinni otoczyć je troską i opieką. Zawiedli… Pogodziły się z losem, jaki je czeka. Płaczą w ciszy i milczeniu, roniąc łzy nad tym, co nie uniknione. Do końca mając nadzieję… Do końca pozostając dumnymi stworzeniami…
W oczach partnera doszukuję się porozumienia i bliskości. Czegoś wyjątkowego. Zarezerwowanego tylko dla nas. Wszystkiego po trochu. Miłości, troski, bezpieczeństwa… To, czego kobieta najbardziej pragnie i poszukuje, co tylko ten jedyny dać powinien.
Rodzice dumni z moich sukcesów, chociaż równie wspierający podczas porażek. Wzloty są przyjemne, ale upadki bywają równie potrzebną lekcją, którą godnie przyjmuję. Z szacunkiem i pokorą. Potrafię docenić to, co mam, jak również, co zdobyć mogę, mając u boku osoby, które poprą każdą moją decyzję i wybór.
Spłoszony wzrok sarny wbiegającej na jezdnie. Zagubienie połączone z przerażeniem. Zapatrzenie w reflektory samochodu i rychła śmierć. Oczy mówiące w swojej prostocie … Wszystko….