Kołem..?
Chociaż błyskało i wiatr wzmagał sie zalotnie w stronę deszczu a wilgotność otulała wszelkie zakamarki, burza nie miała mieć przyjemności zagoszczenia w tym nieprzyjaznym miejscu. Czyste ulice, zadbane budynki i sterylna aura sprawiały wrażenie bezpiecznego do egzystowania miejsca lecz niemiłe wręcz nachalne uczucie bezradności swidrowało zmysły. Stał na wzniesieniu i wpatrywał sie w błyskawice. Beszczelność z jaką powstrzymywał Matkę naturę, dodawała mu animuszu. Nie musiał sie wysilać żeby kontrolować otoczenie. Widział bowiem, nieuchwytne dla smiertelnego oka schematy, rządzące materią. Kontrolował je i poznał czym jest Praforma..Jakże więc burza mogła z nim konkurować kiedy on poznał jej potomkinię? Pierwszą Praburzę, rodzicielkę koleinych. W jaki sposób poteżne tornado, pochłaniające i wypluwające całe miasta, mogło stanąć z nim w szranki, kiedy miał przyjemność obcowania z Ojcem Wiatrem..? Pierwsze spotkanie z Praformą było dla niego szokiem. Czuł respekt i przemożne uczucie oddania czci, wielbienia i uniżoności. Drugie spotkanie jednak ugruntowało w nim potęgę jaką został obdarzony i miejsce w hierarchii. Rzucił wyzwanie i wygrał. Był panem Wszechrzeczy. Swiat namacalny i policzalny klekał przed nim, oddając należną cześć. Rozkładał materię na częsci pierwsze dla zabawy i skladał ponownie w inną formę. Zabawa w konstruktora dawała mu poczucie stworzyciela nowego wszechświata. Bawił się czasem i przestrzenią. Tworzył zupełnie nowe linie swiatów i wymiarów. Stwarzał i unicestwiał. Przechodząc przez kolejne ulice zastanawiała sie czy zdąrzy przed deszczem do domu? Skarcona wielokrotnie dusza miała za nic jej roztrząsania przyziemnych spraw.Cóż bowiem łaczy ją z wilgocią na ubraniu. Umierała powolnie ale konsekwentnie. Oddzielała się od swiata cielesnej egzystencji jej włascicielki. Nicość ją ratowała. O przepiękna Nicości! Stał na granicy absurdu istnienia Wszechrzeczy. Mogł wszystko i mógł...zakończyć wszytsko! Jednym gestem. Dla niego samego jego egzystencja nie różniła się niczym od nicości. Wymazał wszystkie nieskończoności, zostawiając dwie możliwości. Nie podjął wyboru.. Nie interesował go wynik ponieważ przestał istnieć. Jednak zdąrzy przed ulewą. Myśl ta przemknęła jej przez głowę w tej samej chwili co poczucie bezgranicznej ulgi.. i kolosalnego ciężaru. Ciało nie wytrzymało, pozostawiając duszę samą sobie..