Gwarancja twórczej jakości
Był pisarzem. Młodym i świeżym jak wiosenny wiatr, choć wyglądem przypominał początkującego starca. Produkty swojej twórczości określał mianem dzieł literackich, a swoje rzemiosło traktował tak poważnie, że zdecydował się udzielić gwarancji ich jakości. Przygotował ogłoszenie i umieścił je w prasie:
- Ja, autor Eduardo Tey, daję uczciwą i pełną gwarancję, że moje książki są bardzo przyzwoicie napisane. Gwarancja jest pisemna, a jeśli trzeba, chętnie udzielę także ustnej. Jeśli czytelnik nie jest zadowolony z książki, ma prawo złożyć zażalenie i uzyskać przeprosiny autora.
Najpierw była powieść obyczajowo-sensacyjno-kryminalna zatytułowana „Sędzia od Świętego Jerzego”. Jak tylko trafiła do księgarni, otrzymał pierwszą reklamację. Określił ją mianem zażalenia. Przeczytał je trzy razy, aby upewnić się, że dobrze zrozumiał czytelniczkę.
Wredny autorze „Sędziego od Świętego Jerzego”!
Przeklinam Pana w żywe kamienie. Swoją nędzną bazgraniną odebrał mi Pan czas, zdrowie i pieniądze. Jest Pan bezwstydnym nieukiem niemającym pojęcia o pisaniu powieści. Zrażona przez Pana do literatury pięknej sama zaczęłam pisać; idzie mi bardzo dobrze. Żegnam Pana epitetami. Szczerze Panu nieżyczliwa, Zuzanna Z.
Pisarz poczuł, że jego autorską świeżość ożywił nowy wiatr. Przekaz czytelniczki wziął sobie do serca i od razu udzielił odpowiedzi, aby nie pozostawiać wątpliwości, że poważnie traktuje swoją misję. List napisał na bladoróżowym, kredowym papierze w kwieciste wzory; jego kolor i tekstura miały sprawić dodatkową przyjemność czytelnicze.
Szanowna Pani Zuzo!
Pani krytyka mojej powieści jest niezwykle trafna. Zgadzam się z Panią, że fabuła jest nudna, bohaterowie są gorsi od polityków, a zakończenie utworu jest beznadziejne. Zrozumiałem to dopiero wtedy, kiedy sam przeczytałem książkę. Było już jednak za późno, aby cokolwiek zmienić. Szczerze przepraszam za lichą jakość mojej produkcji. Niech Bóg Panią błogosławi w drodze ku lepszej literaturze. Z poważaniem, Eduardo Tey.
Po kilku dniach napłynęła nowa reklamacja, tym razem od mężczyzny. Ucieszyło to autora, ponieważ obawiał się, że książki czytają tylko kobiety, istoty poświęcające mniej uwagi piciu piwa i joggingowi a więcej rozwojowi duchowemu.
Szanowny Panie!
Proszę nie szczycić się tym, że w formule powitalnej użyłem określenia „Szanowny”, ponieważ Pańska książka jest tak nędzna, że zaraz po jej skończeniu wyrzucę ją do kosza. Albo nie. Przeczytam ją jeszcze raz, bo nie wszystko dobrze zrozumiałam w mętnym tekście i szemranej fabule powieści. Życzę Panu wszystkiego najgorszego, kiepskiego zdrowia, nieudanych wakacji, złego samopoczucia oraz niespełnienia skrytych marzeń. W ogóle nie pozdrawiam Pana, Jerzy Jarosław K.
Zażalenie spotkało się z natychmiastową odpowiedzią autora.
Drogi Panie Jerzy Jarosławie,
Przepraszam Pana serdecznie za zawód, jaki Pana spotkał. Pańska krytyka treści i ocena wartości powieści jest naprawdę przekonywująca. Dzięki Panu zrozumiałem wszystkie swoje błędy. Aby je naprawić, zapisałem się na dwa warsztaty superkreatywnego pisania. Będę wdzięczny za publiczne nazwanie mnie miernotą pisarską. Życzę Panu wszystkiego najlepszego. Cieszę się, że już się nie spotkamy. Z szacunkiem, Eduardo Tey, pisarz, który dzięki Panu naprawił swoje życie.
Za każdą nową reklamacją, pisarz popadał w głęboką zadumę, ciesząc się, że jego utwory spotykają się z żywym zainteresowaniem czytelników. Z wielką przyjemnością odpowiadał na korespondencję wiedząc doskonale, że jedyną drogą do sławy literackiej jest pełne zrozumienie i życzliwość wobec czytelnika.
(Opowiadanie zostało wyróżnione na "Błyskawicznym Konkursie Prozatorskim" organizowanym przez "Fundację Wspólnota Gdańsk"a w ramach "Oliwskiego Święta Książki" dnia 22.04.2017)