Figura kozła ofiarnego i testament
Słowa niosą lekką trumnę, lekką jakby była pusta. Javier dobry, Javier mądry, Javier martwy. Opowiadał te swoje bajki o prawdzie wypisanej na ludzkich powiekach, którą da się odczytać tylko z pomocą drugiego człowieka, byleby ten nie kłamał. Ale nikomu nie szkodził, prawda? Nikomu. Javier to, Javier tamto, nie ma Javiera. A był? Jest teraz – imieniem cichnącym na ustach pogrzebu i piszącym się na powiekach rozchodzących się do domów, by w mgnieniu oka mogli pojąć, że wszyscy są Javierami. Ale czy to takie ważne? Nieujęta w statystykach Amnesty International ani kronikach kryminalnych, całkiem legalna śmierć Javiera, którego nie było. Ale on zmartwychwstanie. I żaden Judasz nie zawiśnie na niewidzialnym przebaczeniu, bo Javier prawdziwą pięścią da wam w mordę na przebudzenie, byście chociaż jego śmiercią się cieszyli, z ulgą absorbując poranny nadfiolet kolejnego pięknego dnia…
Testament - morałI rzekł Bóg do kamienia: Musisz być szczęśliwy. Zadęli w róg i ogłosili zgromadzenie, ożywiają Kallipygos marmurową, zabić jej nie mogąc. I śpiewało zgromadzenie z łzami w głosie: Pokój ludziom dobrej woli.