dramatyczne wyjście
Iza zawsze i za wszelką cenę chciała się zabawiać. Korzystała z każdej wolnej chwili by tylko wyjść z domu ze znajomymi. Rodzice uważali ją za rozpuszczoną dziewczynę myślącą tylko o sobie. Próżna, dbająca jedynie o swoje potrzeby, tak o niej myśleli. Płytka ocena drążyła piętno przez całe życie. Z jednej strony wesoła, normalna nastolatka, jak inni ciesząca się chwilą, głęboko w środku skrywała swą prawdziwą twarz, te łzy wylane prosto do serca. Namiętnie udawała kogoś, kim nie jest by przypodobać się innym na próżno. W podwójnej rzeczywistości nie odnajdywała sensu. Pozory mogą, aż tak mylić?!
Praktycznie miała wszystko, niczego jej nie brakowało. Teoretycznie jednak gubiła się w sobie pod natłokiem myśli. Nikt nie potrafił jej zrozumieć, nawet własna matka mieszała ją z błotem, choć w niczym nie była lepsza. Te jej miniówki i makijaż, jak u dziwki. Mimo to córka była dla niej szmatą, nie czuła więcej.
Pewnego sobotniego popołudnia ojciec znów zaczął się czepiać byle czego, że jest nieodpowiednio ubrana itp.
- Krótszej kiecki nie miałaś? - rzucił z szyderczym uśmieszkiem, który nigdy nie schodził mu z twarzy.
Dziewczyna dorzuciła swoje trzy grosze i tak szło coraz dalej. W końcu nie wytrzymała.
- A idźcie w cholerę, gdzieś mam takich rodziców. Zdychajcie przytuleni w swojej niewiedzy - wyrzuciła z siebie te słowa po czym wyszła z płaczem, trzaskając drzwiami.
Biegła, uciekając przed czymś czego nawet nie widzi. Świadoma tego, że nie ma nikogo prócz nich. Byle jak najdalej.
Całe dotychczasowe życie stanęło jej przed oczami.
- Tak rzadko się śmiała - westchnęła w myśli
Drżała, gnębiona ulotnymi spojrzeniami przechodniów.
Mijały godziny, powoli jakby sekundy zataczały ją do snu. Słońce już zachodziło. Zmęczona przysiadła chwilkę na ławce w parku. Napisała jednego sms-a do swojego byłego chłopaka, to chyba ostatnie pożegnanie
Marek mimo wszystko kochałam Cię nad życie, dzięki Tobie przez chwile byłam szczęśliwa. Dziękuję!
Nie wytrzymała, choć to przejaw nieograniczonego tchórzostwa. Rzuciła się pod koła pędzącej ciężarówki z myślą, że przecież nawet nikt nawet nie zauważy jej zniknięcia.
Jak bardzo człowiek musi cierpieć by posunąć się do tak drastycznego kroku?
Wszechobecne niezrozumienie, szydercze spojrzenia ludzi i bitwa ze samym sobą.
Bez poczucia własnej wartości, więdnie bez miłości ten kto nie dotknął zbawienia.
Przecież i tam go nie zazna, podobno to grzech śmiertelny, odbierać życie dane przez Boga. Cóż gdy nie ma wyjścia? Niektórzy zawsze je znajdą, ci słabsi odchodzą w zapomnieniu.
Jak wiatr zawsze blisko drzew.
Rok po samobójczej śmierci dziewczyny matka, sprzątając jej pokój znalazła zeszyt z notatkami, w których opisywała to, co czuje. Kobieta czytając to zalała się łzami.
Zawsze myślałam, gdy kochasz świat i on cię pokocha takim jaki jesteś. Czemu w moim przypadku tak się nie stało. Wiele dróg zmarnowałam, nie pokonam więcej ścieżek, nie mogę. Nawet bliscy zawiedli, znów sama płacze siedząc przy oknie liczę chmury. Każda ocieka mymi łzami. Ten deszcz smutku sprawił, że dorosłam. Nikt nie zauważył. Mamo tatusiu, choć tego nie wiecie, bardzo was kocham.
Obraz córki stanął jej przed oczami, tak jakby była obok, siedziała jak zawsze na łóżku wtulona w poduszkę. Serce przepełnił żal.
- Przecież nawet nigdy tak naprawdę z nią nie rozmawiałam. Moja mała córeczka, moja kochana. Nie przypuszczałam, że czułaś coś takiego.