Do szuflady - może by tak się odważyć?
zawsze chciałam pisać, tylko sie bałam. Dziś nie wiem dlaczego , przecież życie składa się z decyzji i ciągłych watpliwości czy aby napewno podjeliśmy słuszną decyzję? ...tak i to całakiem normalne. Ale pisanie do szuflady to tak jakby być w bezpiecznej przystani. Nikt nie może nas urazić ani wypowiedzieć swoje - być może odmienne zdanie - więc nasze ego nie jest urażone ani delikatnie mówiąc zniechcęcone do dalszego tworzenia. I to właśnie czyni nas słabymi i nasza wiara we własne umiejętności spada. I tak żyjemy sobie w tej szufladzie miesiące może nawet lata aż przychodzi moment ,że decydujemy się albo ktoś robi to za nas robi ,wychodzimy na światło dzienne. I choć na poczatku krzywimy się i marudzimy, dochodzimy do wniosku ,że to dobra decyzja.Przynajmniej nie siedzimy już w jednym miejscu. Może nawet musieliśmy wstać z wygodnego fotela -ja je uwielbiam-, i ze swojej strefy konfortu ,
szczerze? przykre jest jak piszesz gdzieś portal blog albo jeszcze coś innego, wierząc ,że może ktoś to czyta, ktokolwiek i zostawi jakis ślad pod twoim dziełem. A tu pustka. Zero uwagi ,opini niczego poprostu, to mega frustrujące. I dalej marzymy by pozostać w bezpiecznej przystani.
Zawsze chciałam pisać artykuły. Na jakiś super temat , poważny, taki który ma znaczenie, nie o modzie czy butach albo o kosmetykach typu pilingi do ciała. I nie te co mówią " co robić gdy?"...no właśnie..taka praca musi być... hmm idealna dla kogoś kto lubi to robić... och tak,to sfera marzeń. Ale trzeba marzyć, może kiedyś ktoś ważny przeczyta co napisałam i nie odejdzie obojętnie. Zostawi jakąś notkę. A nawet mu sie spodoba? Ja wiem ,że będe pisać. A moja bezpieczna przystań .. no cóż chwilowo cię nie odwiedzę