Bezkrwiste dziecię
Gdzie byłeś, gdy niebieskie płomienie wchłaniały ich ciała? Zamknięte w żelaznym więzieniu, ich serca lamentowały. Rozkład toczył ich ciała, podczas gdy wieczność wyciagała po nich swe chciwe ręce.
Gdzie byłeś, gdy choroba pochłonęła ich dusze, a cienie podążały za nimi nawet po śmierci?
Mój biedny słowiku; zostałeś wysłany za późno, oferując im tylko zapomnienie i ból. Mój bardzie o srebrnym języku, zostałeś wysłany zbyt wcześnie, zbyt wcześnie na próbę przełamania lodu, który spętał świat.
Ponieważ ja jestem ciemnością, ostrzejszy jam niż ostrze noża.
I poniesiesz porażkę, bezkrwiste dziecię.
Ponieważ czekałem wieki, a ty… ty jesteś tylko głosem mgły, pieśnią wiatru. Piękny. Uroczy. Ale taki wątły. Marzący o tym, by zostać zdmuchniętym przez pierwszy podmuch nadciągającej burzy.
Poczuj, jak się zbliża, jej spódnice w szponiastych palcach, cienie zawodzące w jej czarnych splotach. Burza uciszy twoją pieśń i twoją muzykę.
Jak pajęczynę rozdarta obojętną ręką.
Śpiewaj o dawnej chwale, chłopcze z nut i dźwięków. Być może herosi wieków przyjmą cię przy swym widmowym stole.