Podczas przemowy obcy sprawiał wrażenie natchnionego, wręcz fanatycznego. Tak jakby rzeczywiście wierzył w samodzielne wymierzanie sprawiedliwości całym narodom w imię Allaha i w imię świętej wojny z niewiernymi. Jakby działania terrorystyczne wymierzone w niewiernych miały podobać się jakiemukolwiek bogu.
Podchodzi do nas techniczny z wozu. Już czas. Staję niedaleko wyfiokowanej gwiazdy i zaczynają mnie podpinać. W głowie składam myśli. Cały czas wiemy tak mało na temat tego, co tu się dzieje. Już mówi się o największej tragedii po 11 września. Świat znowu przekonuje się, że terror to rodzaj współczesnej wojny i metoda na zwrócenie uwagi mediów. Sam akt terrorystyczny jest niczym. To dopiero my napędzamy tę machinę, stając przed kamerami i na wszystkie sposoby odmieniając nazwy organizacji, które zabijają w imię chorych idei. To medialny przekaz jest celem terrorystów. Koło się zamyka, bo przecież nie możemy o tym nie mówić. Jesteśmy w potrzasku, w pułapce.
Podczas przemowy obcy sprawiał wrażenie natchnionego, wręcz fanatycznego. Tak jakby rzeczywiście wierzył w samodzielne wymierzanie sprawiedliwości całym narodom w imię Allaha i w imię świętej wojny z niewiernymi. Jakby działania terrorystyczne wymierzone w niewiernych miały podobać się jakiemukolwiek bogu.
Książka: Destabilizacja
Tagi: terroryzm, bóg, religia, wojna