Na tym polega odwieczny kłopot, że stosujemy ziemskie, człowiecze pojęcia wartości (miary sprawiedliwości czy niesprawiedliwości) do Boga. Nie mamy, nie możemy mieć najmniejszego pojęcia o tym, czego Bóg rzeczywiście wymaga od człowieka, poza jednym (a to właśnie zdaje się nam wielce prawdopodobne), że spodziewa się, by człowiek stał się czymś, czym mógłby być, a czym wciąż nie jest.
Na tym polega odwieczny kłopot, że stosujemy ziemskie, człowiecze pojęcia wartości (miary sprawiedliwości czy niesprawiedliwości) do Boga. Nie mamy, nie możemy mieć najmniejszego pojęcia o tym, czego Bóg rzeczywiście wymaga od człowieka, poza jednym (a to właśnie zdaje się nam wielce prawdopodobne), że spodziewa się, by człowiek stał się czymś, czym mógłby być, a czym wciąż nie jest.