Mam poczucie jakby na moje przeżycia składały się tylko małostkowe utarczki, które każdego muszą znudzić. Czułem wtedy gniew, gorycz, niekiedy strach. Teraz, kiedy o tych rzeczach pisze, nie odczuwam nawet tego. Jak miałby gniew, gorycz, strach przenieść się na czytelnika? Tylko by go wyjałowił podczas lektury. Mówię sobie jednak: a o czym innym miałbym pisać?
Mam poczucie jakby na moje przeżycia składały się tylko małostkowe utarczki, które każdego muszą znudzić. Czułem wtedy gniew, gorycz, niekiedy strach. Teraz, kiedy o tych rzeczach pisze, nie odczuwam nawet tego. Jak miałby gniew, gorycz, strach przenieść się na czytelnika? Tylko by go wyjałowił podczas lektury. Mówię sobie jednak: a o czym innym miałbym pisać?