Rodzice o niego dbali, ale nie dosyć. Troskę zastępowali autorytetem i mocno, po dorosłemu, ściskali dłoń, gdy należało przytulić. (...) Kiedy wyciągali dłoń do uścisku, wskakiwał im na kolana i starał się ich rozbawić. Byli takimi zimnymi ludźmi, że uważał iż rzadki śmiech za jedyny prawdziwy dowód miłości: dowód swego powodzenia u nich. (...) jeśli się uśmiechniesz, mogę oddychać; jeśli się roześmiejesz, mam dość pokarmu, aby przetrwać następne dni.
Rodzice o niego dbali, ale nie dosyć. Troskę zastępowali autorytetem i mocno, po dorosłemu, ściskali dłoń, gdy należało przytulić. (...) Kiedy wyciągali dłoń do uścisku, wskakiwał im na kolana i starał się ich rozbawić. Byli takimi zimnymi ludźmi, że uważał iż rzadki śmiech za jedyny prawdziwy dowód miłości: dowód swego powodzenia u nich. (...) jeśli się uśmiechniesz, mogę oddychać; jeśli się roześmiejesz, mam dość pokarmu, aby przetrwać następne dni.