Odchyliłem głowę do tyłu i spojrzałem w górę, ponad dorożkę, ponad dachy - na pogodne, warszawskie niebo. W powietrzu było coś odświętnego, niczym atmosfera święta Purim.
Odchyliłem głowę do tyłu i spojrzałem w górę, ponad dorożkę, ponad dachy - na pogodne, warszawskie niebo. W powietrzu było coś odświętnego, niczym atmosfera święta Purim.