Cóż za ironia w tym, że patrzymy na człowieka, na kobietę przez lata i albo jej nie dostrzegamy, albo widzimy w niej nie więcej jak przyjemną maskotkę, a w pewnym momencie spokój, harmonia załamują się, wybuchają, zaczynają charczeć namiętnością.
Cóż za ironia w tym, że patrzymy na człowieka, na kobietę przez lata i albo jej nie dostrzegamy, albo widzimy w niej nie więcej jak przyjemną maskotkę, a w pewnym momencie spokój, harmonia załamują się, wybuchają, zaczynają charczeć namiętnością.