Wszyscy wymagali, żebym płakała. Przytulali mnie szybko i mocno, klepali po plecach i dusząc, szeptali jakieś bzdury o wyzwalającej mocy łez, zrozumieniu i wyrzucaniu złych emocji. Tylko czy jakieś organiczne wydzieliny faktycznie mogły pomóc w obliczu śmierci bliskiej osoby? Czy można wypłakać ból, strach i okrutne poczucie osamotnienia?
Wszyscy wymagali, żebym płakała. Przytulali mnie szybko i mocno, klepali po plecach i dusząc, szeptali jakieś bzdury o wyzwalającej mocy łez, zrozumieniu i wyrzucaniu złych emocji. Tylko czy jakieś organiczne wydzieliny faktycznie mogły pomóc w obliczu śmierci bliskiej osoby? Czy można wypłakać ból, strach i okrutne poczucie osamotnienia?