Najpierw zauważam jasny warkocz na jej plecach. Potem, kiedy ściąga płaszcz, żeby przykryć zapłakane dziecko widzę kaczy ogonek z wysuniętego fragmentu koszuli. Reaguję tak samo jak wtedy, gdy Effie Trinket wyczytała jej imię i nazwisko w dniu dożynek. Najwyraźniej wiotczeją mi mięśnie, bo nagle jestem u podstawy masztu i nie mam pojęcia, co się zdarzyło w ciągu ostatnich kilku sekund. Potem przedzieram się przez tłum zupełnie jak kiedyś, wołałam ją po imieniu, usiłuję przekrzyczeć ludzi. Jestem już prawie na miejscu, niemal pr
Najpierw zauważam jasny warkocz na jej plecach. Potem, kiedy ściąga płaszcz, żeby przykryć zapłakane dziecko widzę kaczy ogonek z wysuniętego fragmentu koszuli. Reaguję tak samo jak wtedy, gdy Effie Trinket wyczytała jej imię i nazwisko w dniu dożynek. Najwyraźniej wiotczeją mi mięśnie, bo nagle jestem u podstawy masztu i nie mam pojęcia, co się zdarzyło w ciągu ostatnich kilku sekund. Potem przedzieram się przez tłum zupełnie jak kiedyś, wołałam ją po imieniu, usiłuję przekrzyczeć ludzi. Jestem już prawie na miejscu, niemal pr