Patrzenie, jak ktoś ci bliski przechodzi trudne chwile, to jak tkwienie w więzieniu własnego sparaliżowanego ciała. Masz ochotę krzyczeć, wrzeszczeć, pomóc tej osobie, ale twoje ciało ani drgnie i wiesz, że niezależnie od tego, jak bardzo będziesz się starał, ostateczny wybór i tak będzie należał nie do Ciebie, lecz do niej. Nie możesz decydować za innych. Cóż za straszna świadomość, zwłaszcza że ludzie, którzy zatracili się w poczuciu beznadziejności, nie dostrzegają żadnych rozwiązań.
Patrzenie, jak ktoś ci bliski przechodzi trudne chwile, to jak tkwienie w więzieniu własnego sparaliżowanego ciała. Masz ochotę krzyczeć, wrzeszczeć, pomóc tej osobie, ale twoje ciało ani drgnie i wiesz, że niezależnie od tego, jak bardzo będziesz się starał, ostateczny wybór i tak będzie należał nie do Ciebie, lecz do niej. Nie możesz decydować za innych. Cóż za straszna świadomość, zwłaszcza że ludzie, którzy zatracili się w poczuciu beznadziejności, nie dostrzegają żadnych rozwiązań.