A Polska Matka, wiadomo, nie umiera sobie ot tak sobie, tylko wstępuje do nieba. Normalnie, bez biletu, siada na odkurzacz okrakiem i pędzi na samą górę. Tam przybija piątkę z Maryją i leci zmywać naczynia po Ostatniej Wieczerzy. A jeszcze gdera pod nosem: "No cholery jedne, co oni tu nawyprawiali, barłóg taki zostawić na stole, przecież to jak dzicz jakaś, wszystko wylane, okruchy na ziemi, szmatą po łbie zdzielić, toby zaczęli szanować pracę cudzą. Najłatwiej to sobie łazić wte i nazad, głosić jakieś kocopały, a posprzątać to
A Polska Matka, wiadomo, nie umiera sobie ot tak sobie, tylko wstępuje do nieba. Normalnie, bez biletu, siada na odkurzacz okrakiem i pędzi na samą górę. Tam przybija piątkę z Maryją i leci zmywać naczynia po Ostatniej Wieczerzy. A jeszcze gdera pod nosem: "No cholery jedne, co oni tu nawyprawiali, barłóg taki zostawić na stole, przecież to jak dzicz jakaś, wszystko wylane, okruchy na ziemi, szmatą po łbie zdzielić, toby zaczęli szanować pracę cudzą. Najłatwiej to sobie łazić wte i nazad, głosić jakieś kocopały, a posprzątać to