Chlorowany ozon łaskotał mi zatoki, ale ufałem opatrzności, że nie pozwoli mi na kichnięcie, nie zmierzałem się martwić, odrzucałem negatywne możliwości i nie kichałem, nie kichałem, wciąż nie kichałem, ale nagle puściłem bąka.
Chlorowany ozon łaskotał mi zatoki, ale ufałem opatrzności, że nie pozwoli mi na kichnięcie, nie zmierzałem się martwić, odrzucałem negatywne możliwości i nie kichałem, nie kichałem, wciąż nie kichałem, ale nagle puściłem bąka.