Zawsze uważamy naszych rodziców za zbyt surowych i strasznie długo nic nie rozumiemy. Potem nabieramy trochę rozumu i widzimy, że powinniśmy ich kochać za to właśnie, za co nie kochaliśmy: za ich surowość, za czuwanie nad naszą głupotą. I właśnie wtedy ich tracimy. Potem nam już pozostaje tylko pamięć.
Zawsze uważamy naszych rodziców za zbyt surowych i strasznie długo nic nie rozumiemy. Potem nabieramy trochę rozumu i widzimy, że powinniśmy ich kochać za to właśnie, za co nie kochaliśmy: za ich surowość, za czuwanie nad naszą głupotą. I właśnie wtedy ich tracimy. Potem nam już pozostaje tylko pamięć.