Pozazdrościłem jej wiary. Umiejętności ucieczki w modlitwę. Tego bezrefleksyjnego zawierzenia Bogu.Wyznawaliśmy przecież tę samą religię, a przecież...To, co w mojej epoce było dewocją, skrajnym zmoherzeniem, dla niej było normalne. (s.137).
Pozazdrościłem jej wiary. Umiejętności ucieczki w modlitwę. Tego bezrefleksyjnego zawierzenia Bogu.Wyznawaliśmy przecież tę samą religię, a przecież...To, co w mojej epoce było dewocją, skrajnym zmoherzeniem, dla niej było normalne. (s.137).