Każdy człowiek potrzebuje do życia duchów piękna. Podążałem za nimi, szukałem ich, tropiłem. Zmierzyłem się z niejednym lękiem, przeszedłem przez niejedno piekło. Zaznałem strachu i potwornej samotności. Fałszywych przyjaciół, którzy uspokajają i otumaniają. Więzienia depresji i sanatoriów. I ze wszystkiego tego wyrwałem się któregoś dnia - oczarowany, ale i patrzący trzeźwo na świat. Marcel Proust nauczył mnie, że wspaniała i politowania godna rodzina nerwowców jest solą ziemi, powiedział.
Każdy człowiek potrzebuje do życia duchów piękna. Podążałem za nimi, szukałem ich, tropiłem. Zmierzyłem się z niejednym lękiem, przeszedłem przez niejedno piekło. Zaznałem strachu i potwornej samotności. Fałszywych przyjaciół, którzy uspokajają i otumaniają. Więzienia depresji i sanatoriów. I ze wszystkiego tego wyrwałem się któregoś dnia - oczarowany, ale i patrzący trzeźwo na świat. Marcel Proust nauczył mnie, że wspaniała i politowania godna rodzina nerwowców jest solą ziemi, powiedział.