Biegną, a ziemia drży pod moimi stopami. Para bucha z ich nozdrzy, oczy wyznaczają szkarłatną ścieżką, a ciała uderzają o siebie nawzajem, stal o stal. Gdy tytany z łoskotem przetaczają się obok mnie, twarz rozciąga mi się w uśmiechu. Obserwowanie ich przypomina całowanie rozpędzonego pociągu. Taniec z huraganem. Konie są przerażające i jednocześnie piękne. To bezmyślne bestie, ale w światłach stadionu, gdy ich ciała przemierzają tor jak duchy, są wspaniałe.
Biegną, a ziemia drży pod moimi stopami. Para bucha z ich nozdrzy, oczy wyznaczają szkarłatną ścieżką, a ciała uderzają o siebie nawzajem, stal o stal. Gdy tytany z łoskotem przetaczają się obok mnie, twarz rozciąga mi się w uśmiechu. Obserwowanie ich przypomina całowanie rozpędzonego pociągu. Taniec z huraganem. Konie są przerażające i jednocześnie piękne. To bezmyślne bestie, ale w światłach stadionu, gdy ich ciała przemierzają tor jak duchy, są wspaniałe.