W niedzielne popołudnia różnie rzeczy robię w ten sposób "po trochu". Cokolwiek robię, robię połowicznie. Nie potrafię się w niczym zagłębić. Rano czuję, że wszystko się dobrze ułoży. Myślę sobie, że dziś przeczytam tę książkę, posłucham tej płyty, odpowiem na tamten list. Zrobię porządek w tej szufladzie biurka, zrobię potrzebne zakupy, umyję dawno niemyty samochód. Ale mija druga, potem trzecia i wraz ze zbliżaniem się wieczoru wszystko się rozłazi. Zawsze na koniec leżę zagubiony na kanapie. Tykanie zegara zaczyna mnie dener
W niedzielne popołudnia różnie rzeczy robię w ten sposób "po trochu". Cokolwiek robię, robię połowicznie. Nie potrafię się w niczym zagłębić. Rano czuję, że wszystko się dobrze ułoży. Myślę sobie, że dziś przeczytam tę książkę, posłucham tej płyty, odpowiem na tamten list. Zrobię porządek w tej szufladzie biurka, zrobię potrzebne zakupy, umyję dawno niemyty samochód. Ale mija druga, potem trzecia i wraz ze zbliżaniem się wieczoru wszystko się rozłazi. Zawsze na koniec leżę zagubiony na kanapie. Tykanie zegara zaczyna mnie dener