Upokorzenie własną słabością rodziło w niej pretensję, którą rozkosz nieodmiennnie łagodziła. To nie było przywiązanie, lecz raczej codzienna kapitulacja.
Upokorzenie własną słabością rodziło w niej pretensję, którą rozkosz nieodmiennnie łagodziła. To nie było przywiązanie, lecz raczej codzienna kapitulacja.