Pamiętam dyskusję wokół pewnego śmiałego artykułu, który ukazał się podówczas w prasie. Artykuł dotyczył częstotliwości stosunków płciowych wśród różnych grup zawodowych mężczyzn amerykańskich. Największy temperament stwierdzono u strażaków, który kochali się dziesięć razy na tydzień. Najmniejszy - u wykładowców wyższych uczelni, którzy kochali się raz w miesiącu. A mój kolega z roku, który koniec końców poległ w drugiej wojnie światowej, smętnie pokręcił głową i westchnął: ,,O rany, co ja bym dał, żeby zostać wykładowcą na wyższe
Pamiętam dyskusję wokół pewnego śmiałego artykułu, który ukazał się podówczas w prasie. Artykuł dotyczył częstotliwości stosunków płciowych wśród różnych grup zawodowych mężczyzn amerykańskich. Największy temperament stwierdzono u strażaków, który kochali się dziesięć razy na tydzień. Najmniejszy - u wykładowców wyższych uczelni, którzy kochali się raz w miesiącu. A mój kolega z roku, który koniec końców poległ w drugiej wojnie światowej, smętnie pokręcił głową i westchnął: ,,O rany, co ja bym dał, żeby zostać wykładowcą na wyższe