Dziewięćdziesiąt procent znajomych wyzywało mnie od wariatów sugerując, że skończę w domu dla podobnych indywiduów przeznaczonym. Trzeba żyć, mówili. Raz na tydzień zbierali się po kilku i upijali wódką, raz na pewien czas zdradzali swoje żony i potem skruszeni kupowali im prezenty nie wiedząc, że są na remis. Czasem wsiadali do swoich samochodów i jechali na obiad do sąsiedniego miasta, jedli obiad i szybko wracali z powrotem by wyspać się przed pracą. Trzeba żyć - mówili.
Dziewięćdziesiąt procent znajomych wyzywało mnie od wariatów sugerując, że skończę w domu dla podobnych indywiduów przeznaczonym. Trzeba żyć, mówili. Raz na tydzień zbierali się po kilku i upijali wódką, raz na pewien czas zdradzali swoje żony i potem skruszeni kupowali im prezenty nie wiedząc, że są na remis. Czasem wsiadali do swoich samochodów i jechali na obiad do sąsiedniego miasta, jedli obiad i szybko wracali z powrotem by wyspać się przed pracą. Trzeba żyć - mówili.