A może miłość, ta jedna, jedyna prawdziwa, zaczyna umierać właśnie w tym samym momencie, kiedy zaczyna się spełniać. To jest trochę tak jak ze starością, która rozpoczyna swój niszczycielski byt już wtedy, kiedy dojrzewamy? Może każdy dzień miłości zabija ją samą?
A może miłość, ta jedna, jedyna prawdziwa, zaczyna umierać właśnie w tym samym momencie, kiedy zaczyna się spełniać. To jest trochę tak jak ze starością, która rozpoczyna swój niszczycielski byt już wtedy, kiedy dojrzewamy? Może każdy dzień miłości zabija ją samą?