Szczery, radosny śmiech wypełnił barową przestrzeń (...) Cole zamarł z wrażenia. Gdyż był to najnaturalniejszy uśmiech i najradośniejszy śmiech, jaki kiedykolwiek zdarzyło mu się widzieć i słyszeć u kobiety. Przypomniały mu się słowa piosenki sprzed paru lat - o tym, jak po wypiciu zawartości przyniesionego przez kelnerkę kieliszka bohater czuje się na zawsze syty. A ten śmiech należał do kogoś, kto - bez względu na to, czym częstuje go życie - na każde danie ma wilczy apetyt i delektuje się jego aromatem, bo kto wie, jak dłu
Szczery, radosny śmiech wypełnił barową przestrzeń (...) Cole zamarł z wrażenia. Gdyż był to najnaturalniejszy uśmiech i najradośniejszy śmiech, jaki kiedykolwiek zdarzyło mu się widzieć i słyszeć u kobiety. Przypomniały mu się słowa piosenki sprzed paru lat - o tym, jak po wypiciu zawartości przyniesionego przez kelnerkę kieliszka bohater czuje się na zawsze syty. A ten śmiech należał do kogoś, kto - bez względu na to, czym częstuje go życie - na każde danie ma wilczy apetyt i delektuje się jego aromatem, bo kto wie, jak dłu