Nie wiem, czy potrzebowałem dziesięciu minut, czy może godziny, żeby podać rękę każdemu, kto witał mnie osobiście jako gościa swojej osady (...). Byłem otoczony napiętnowanymi - i nie spotkałem wśród nich nikogo, kto nie uśmiechnąłby się do nieznajomego gościa i nie poklepał go przyjaźnie po plecach.
Nie wiem, czy potrzebowałem dziesięciu minut, czy może godziny, żeby podać rękę każdemu, kto witał mnie osobiście jako gościa swojej osady (...). Byłem otoczony napiętnowanymi - i nie spotkałem wśród nich nikogo, kto nie uśmiechnąłby się do nieznajomego gościa i nie poklepał go przyjaźnie po plecach.