Bzdury, bzdury - mruczał, mnąc wielkie kule białego papieru, rozdziewiczonego teraz naciekami słów. ,,Bzdury, bzdury. Mój Boże, nieuchronność dziejów, konieczność historii, poszukiwanie archetypów, eschatologiczne dążenia. Boże, Boże, co te słowa znaczą? Czemu nie chcą pokornie złożyć się w zręczne zdania? Jezusie, jak topornie, ciężko idzie, lecz na Bożą chwałę ta młócka przecież. Zresztą, pierdolę Bożą chwałę".
Bzdury, bzdury - mruczał, mnąc wielkie kule białego papieru, rozdziewiczonego teraz naciekami słów. ,,Bzdury, bzdury. Mój Boże, nieuchronność dziejów, konieczność historii, poszukiwanie archetypów, eschatologiczne dążenia. Boże, Boże, co te słowa znaczą? Czemu nie chcą pokornie złożyć się w zręczne zdania? Jezusie, jak topornie, ciężko idzie, lecz na Bożą chwałę ta młócka przecież. Zresztą, pierdolę Bożą chwałę".