Wieśniacy nie potrafią budować miast. Wychodzą im totemy jakiś obcych bóstw. Środek jeszcze jako tako zmałpowany, ale przedmieścia zawsze wyglądają jak poroniony przysiółek. Hipertrofia powierzchni magazynowej i smutek straconych złudzeń. Ilekroć jadę sobie spokojnie i raptem w środku zadupia wyrasta mi aglomeracja, czuję osłupienie, ponieważ nic tej fatamorgany nie zapowiada ani nie uzasadnia.
Wieśniacy nie potrafią budować miast. Wychodzą im totemy jakiś obcych bóstw. Środek jeszcze jako tako zmałpowany, ale przedmieścia zawsze wyglądają jak poroniony przysiółek. Hipertrofia powierzchni magazynowej i smutek straconych złudzeń. Ilekroć jadę sobie spokojnie i raptem w środku zadupia wyrasta mi aglomeracja, czuję osłupienie, ponieważ nic tej fatamorgany nie zapowiada ani nie uzasadnia.