To ja podeszłam do niego i wzięłam za rękę. Przebiegł mnieprąd. Wypowiedziałam cichutko moje życzenie, na wdechu: Joachim. Wypełniło mnie szczęście, szczęście rozsadzało mnie jak oddech nadmuchaną żabę, ulewało się poza mnie, biegło na pola i łąki, biegło do lasu i pod pierzyny. Maszerowały po mnie ścieżkami mrówki, tylko od spodniej strony, pode mną, od skóry, tej schowanej we krwi.
To ja podeszłam do niego i wzięłam za rękę. Przebiegł mnieprąd. Wypowiedziałam cichutko moje życzenie, na wdechu: Joachim. Wypełniło mnie szczęście, szczęście rozsadzało mnie jak oddech nadmuchaną żabę, ulewało się poza mnie, biegło na pola i łąki, biegło do lasu i pod pierzyny. Maszerowały po mnie ścieżkami mrówki, tylko od spodniej strony, pode mną, od skóry, tej schowanej we krwi.