- Mnie osiemdziesiąt dwa lata, już pomnę- na listopad drugiego próżne stołki babka zostawiwszy, mąka, zboża garsteczka, sól przygotowiwszy. Czekała. Nieraz ptak załomocze. A babka mówi: dusza przemieniwszy sia. A pani na Zaduszny dzień do swoich musi wróciwszy, do Warszawy? Ja nadto śmiały jestem- nie proszę książka, ona drogo stoi i u was, i u nas. No przyślij mnie, kochaneńka ty pocztówka, coby na niej Polska była jak żywa... Powiesiwszy ja sobie kole Ostrobramskiej, powiem: patrz, stary, kto do ciebie na dni ostatnie przys
- Mnie osiemdziesiąt dwa lata, już pomnę- na listopad drugiego próżne stołki babka zostawiwszy, mąka, zboża garsteczka, sól przygotowiwszy. Czekała. Nieraz ptak załomocze. A babka mówi: dusza przemieniwszy sia. A pani na Zaduszny dzień do swoich musi wróciwszy, do Warszawy? Ja nadto śmiały jestem- nie proszę książka, ona drogo stoi i u was, i u nas. No przyślij mnie, kochaneńka ty pocztówka, coby na niej Polska była jak żywa... Powiesiwszy ja sobie kole Ostrobramskiej, powiem: patrz, stary, kto do ciebie na dni ostatnie przys