Wszystko, co robicie, wszystkie wasze codzienne czynności, wszystkie tworzone przez was konstrukcje są sklecane w jakimś niejasnym celu. Na samym końcu nitek, które dziergacie, próbujecie dostrzec jakieś światełko, jakiś refleks, cień czegoś. Wyraz Bóg nie jest już modny, a wy nie wymyśliliście jeszcze lepszego. Język tańczy dookoła tego światełka. Iluzja nawija się na iluzję. Mimo to, gdy o nich myślicie, jest wam cieplej. Wszystko sprowadza się do okoliczności. Na koniec dnia zawsze będziecie chronić tylko siebie.
Wszystko, co robicie, wszystkie wasze codzienne czynności, wszystkie tworzone przez was konstrukcje są sklecane w jakimś niejasnym celu. Na samym końcu nitek, które dziergacie, próbujecie dostrzec jakieś światełko, jakiś refleks, cień czegoś. Wyraz Bóg nie jest już modny, a wy nie wymyśliliście jeszcze lepszego. Język tańczy dookoła tego światełka. Iluzja nawija się na iluzję. Mimo to, gdy o nich myślicie, jest wam cieplej. Wszystko sprowadza się do okoliczności. Na koniec dnia zawsze będziecie chronić tylko siebie.