27,28,29... to jakoś nieodpowiedni czas na umieranie. Poeci umierają, mając 21 lat, a rewolucjoniści i rockandrollowcy mając 24. W większości zakładamy, że jeśli uda nam się przeżyć te lata, potem przez długi czas jest spokój. Minęło się już przysłowiowy pechowy zakręt, wyjechało się z ciemnego, wilgotnego tunelu. Teraz wystarczy tylko pędzić do celu prostą sześciopasmową drogą (nawet jeśli nie bardzo ma się ochotę).
27,28,29... to jakoś nieodpowiedni czas na umieranie. Poeci umierają, mając 21 lat, a rewolucjoniści i rockandrollowcy mając 24. W większości zakładamy, że jeśli uda nam się przeżyć te lata, potem przez długi czas jest spokój. Minęło się już przysłowiowy pechowy zakręt, wyjechało się z ciemnego, wilgotnego tunelu. Teraz wystarczy tylko pędzić do celu prostą sześciopasmową drogą (nawet jeśli nie bardzo ma się ochotę).