Jak żyjesz z rozpędu, a nie po coś, to zaczynasz widzieć świat równomiernie, tak jak jest: bez pokus, bez wabików, bez tego wszystkiego co nas oszałamia, pozbawia zdolności obiektywnej oceny. Nic Cię nie pociąga, nie ma w tobie żadnego chciejstwa, żadnej żądzy, żadnej nienawiści. Czysta rzeczywistość. W jakimś sensie nie do zniesienia, na dłuższą metę. Wtedy widzi się, że to wszystko jest dość okropne, a ludzie dodatkowo jeszcze się kaleczą, bo wydaje im się, że to się na coś przyda... że jest się o co bić. A ty robisz wrażenie
Jak żyjesz z rozpędu, a nie po coś, to zaczynasz widzieć świat równomiernie, tak jak jest: bez pokus, bez wabików, bez tego wszystkiego co nas oszałamia, pozbawia zdolności obiektywnej oceny. Nic Cię nie pociąga, nie ma w tobie żadnego chciejstwa, żadnej żądzy, żadnej nienawiści. Czysta rzeczywistość. W jakimś sensie nie do zniesienia, na dłuższą metę. Wtedy widzi się, że to wszystko jest dość okropne, a ludzie dodatkowo jeszcze się kaleczą, bo wydaje im się, że to się na coś przyda... że jest się o co bić. A ty robisz wrażenie