Matka sztywniwje, garbi się. Krew płynie z rany w jej brzychu, barwiąc koszulę szkarłatem. Plama krwi rozchdzi się po jej plecach. Mrugam i jaskrawa czerwoność zalewo wnętrze moich powiek. Znowu mrugam i widzę jej uśmiech, kiedy zawiązuje mi włosy tasiemką.
Matka sztywniwje, garbi się. Krew płynie z rany w jej brzychu, barwiąc koszulę szkarłatem. Plama krwi rozchdzi się po jej plecach. Mrugam i jaskrawa czerwoność zalewo wnętrze moich powiek. Znowu mrugam i widzę jej uśmiech, kiedy zawiązuje mi włosy tasiemką.