Kiedyś ciągle wygłaszałem prelekcje. Potrzebowałem aplauzu. Potrzebowałem łatwego zarobku. I kiedy na scenie Biblioteki Kongresu jak zwykle odstawiałem cyrk, mieszając z błotem tępaków, w moim mózgu przepalił się bezpiecznik. Nie miałem już nic do powiedzenia.
Kiedyś ciągle wygłaszałem prelekcje. Potrzebowałem aplauzu. Potrzebowałem łatwego zarobku. I kiedy na scenie Biblioteki Kongresu jak zwykle odstawiałem cyrk, mieszając z błotem tępaków, w moim mózgu przepalił się bezpiecznik. Nie miałem już nic do powiedzenia.