Nie chciałam przyznać przed samą sobą, jak bardzo zżera mnie sceptycyzm. Ukończyłam siedem rozdziałów powieści, z grubsza połowę - jednocześnie wierząc w to co robię, i jednocześnie wątpiąc, co po części stanowi element pisania. Lecz nadmiar tego zwątpienia wywodzi się z głębokiego, powodującego niemoc przekonania na temat moich zdolności twórczych, resztek poczucia niższości, która sięga aż czasów dzieciństwa i dominującego starego lęku, że nie spełnię oczekiwań że zawiodę. Jakie to poniżające siedzieć tu, pragnąc uwierzyć, że ó
Nie chciałam przyznać przed samą sobą, jak bardzo zżera mnie sceptycyzm. Ukończyłam siedem rozdziałów powieści, z grubsza połowę - jednocześnie wierząc w to co robię, i jednocześnie wątpiąc, co po części stanowi element pisania. Lecz nadmiar tego zwątpienia wywodzi się z głębokiego, powodującego niemoc przekonania na temat moich zdolności twórczych, resztek poczucia niższości, która sięga aż czasów dzieciństwa i dominującego starego lęku, że nie spełnię oczekiwań że zawiodę. Jakie to poniżające siedzieć tu, pragnąc uwierzyć, że ó