Zrozumiałem, jak umiera człowiek, i przekonałem się, że to nie jest ciężkie. Ani lekkie. Żyje się tylko po prostu coraz mniej, coraz mniej się jest, coraz mniej się myśli i czuje, i wie, bujne soki życia wysychają i zostaje cieniutka nić niepewnej świadomości, coraz uboższa, coraz mniej znacząca. A potem nie stanie się nic, nic nie będzie, będzie nicość. Nicość, obojętność.
Zrozumiałem, jak umiera człowiek, i przekonałem się, że to nie jest ciężkie. Ani lekkie. Żyje się tylko po prostu coraz mniej, coraz mniej się jest, coraz mniej się myśli i czuje, i wie, bujne soki życia wysychają i zostaje cieniutka nić niepewnej świadomości, coraz uboższa, coraz mniej znacząca. A potem nie stanie się nic, nic nie będzie, będzie nicość. Nicość, obojętność.